Forum hobby Strona Główna hobby
>>::POLSKI PORTAL HISTORYCZNO-MODELARSKI::
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wydobyć podwodny grób?[informacje]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum hobby Strona Główna -> Marynarka Wojenna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sylwestrus Flavius
Adminek starszy
Adminek starszy



Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Nowa Aleksandria - Lublinie

PostWysłany: Sob 13:18, 22 Kwi 2006    Temat postu: Wydobyć podwodny grób?[informacje]


Wrak jednego z u-botów Kriegsmarine

Zatoka Gdańska to jedno z największych na świecie cmentarzysk zatopionych w czasie II wojny światowej u-bootów Kriegsmarine. Spoczywa tu kilkanaście okrętów, które kiedyś siały grozę na atlantyckich szlakach, grasując tam w osławionych „wilczych stadach”.

Niedawno powstała w Polsce grupa entuzjastów, która chce wydobyć spod wody zatopionego u-boota. Wrak leży niedaleko Półwyspu Helskiego…

U VII nie odpowiada

Jest marzec 1945 roku. Na przedpolach Gdańska i Gdyni słychać kanonadę radzieckich dział. Przez Prusy i Pomorze przewala się fala uchodźców. Na wodach Zatoki Gdańskiej manewrują dziesiątki statków, a wśród nich płynący w zanurzeniu u-boot typu VII. W dowództwie flotylli zaniepokojenie – okręt nie wrócił do bazy w umówionym czasie, ani w następnych dniach. Nie wiadomo, gdzie jest. Próby nawiązania z nim jakiegokolwiek kontaktu spełzły na niczym. Dowództwo Kriegsmarine, ani sztab II szkolnego Dywizjonu Okrętów (II ULD) z Gdyni nie mają już czasu ani możliwości poszukiwania zaginionego okrętu. Sztabowcy muszą myśleć o ratowaniu własnej skóry i ewakuacji.



Tymczasem na pokładzie rozgrywa się dramat. Ponad 40-osobowej załodze zaczyna brakować tlenu. Rozpaczliwe próby wyjścia na powierzchnię spełzają na niczym. Kończy się prąd, gaśnie światło w przedziałach, a wraz z nim nadzieja na ocalenie.


Tak mogły wyglądać ostatnie chwile u-boota, który zatonął w tajemniczych okolicznościach nieopodal helskiej plaży. Dlaczego doszło do tragedii? Odpowiedź na to pytanie, choć częściową, znaleziono dopiero po kilkudziesięciu latach, kiedy nurkowie zeszli do leżącego na dnie wraku.

Kadłub zaryty w piasek

- Kiedy zszedłem na głębokość około 50 m, zobaczyłem ostry „rekini” pysk okrętu podwodnego – wspomina nurek Jerzy Janczukowicz, odkrywca, prezes Klubu Płetwonurków „Rekin”. – Kadłub wyglądał na nienaruszony. Nie było żadnych dziur, śladów po ataku torpedowym czy bombach głębinowych. Zupełnie jakby płynąć pod wodą z rozpędu zarył w piaszczyste dno. Jedyne, co zwróciło moją uwagę, to wysunięte peryskopy, oplątane niezliczoną ilością rybackich sieci. Jerzy Janczukowicz przypuszcza, że okręt mógł zatonąć „z przyczyn technicznych” podczas rejsu szkoleniowego lub próbnego.



Przypuszczenia te potwierdza dr Marek Twardowski, historyk z Centralnego Muzeum Morskiego, który naliczył co najmniej 15 takich jednostek w Zatoce Gdańskiej. Większość zatonęła z przyczyn innych niż działania wojenne. Ich numery identyfikacyjne, daty i pozycje zatonięcia, a nawet nazwiska kapitanów dr Twardowski wyciągnął z niemieckich archiwów.

Prawie setka u-bootów

Hipotezę Janczukowicza można też potwierdzić inną drogą – badając wojenną przeszłość Zatoki Gdańskiej. Okazuje się, że była ona wielkim podwodnym poligonem Kriegsmarine. Przed wyjściem na „wilcze łowy” trenowały tu m.in. liczne załogi szkolnych flotylli u-bootów. W zatoce testowano też świeżo zbudowane w Stoczni Gdańskiej (Danziger Werft) stalowe rekiny podstawowych typów (m.in. VII i IX). Według zachowanych do dzisiaj dokumentów w czasie wojny zbudowano ich tutaj co najmniej 94 sztuki (!).

Wybór Gdańska na jedną z kolebek u-bootów nie był przypadkowy. Tutejsza świetnie wyposażona stocznia na początku wojny była poza zasięgiem alianckich bombowców, a przemyślna technologia pozwalała na w miarę bezpieczną budowę okrętów. Powstawały one sekcjami (w pełni wyposażonymi i wykończonymi) w odległych od siebie zakładach na terenie całej III Rzeszy. Sekcje następnie wędrowały do stoczni, gdzie były składane w jedną całość, uzbrajane i wysyłane w morze.


Kilka lat temu grupa entuzjastów skupiona wokół „Rekina” i miesięcznika „Odkrywca” wpadła na pomysł wydobycia „helskiego” u-boota. Zadanie okazało się nie tylko ryzykowne, ale i… kontrowersyjne, bowiem we wnętrzu okrętu najprawdopodobniej znajdują się szczątki ponad 40 marynarzy. Niemcy chętnie uznali by go za grób wojenny (podobnie jak stało się z wrakiem liniowca „Wilhelm Gustloff”) i zakazali jego penetracji.

Fałszywe znaki
Mimo to amatorzy podwodnych tajemnic zabrali się do pracy. Zaczęli od próby zidentyfikowania stalowej trumny. Chodziło o odczytanie np. numeru taktycznego u-boota, co stanowiłoby klucz do dalszych działań. Zejście pod wodę i oględziny wraku nie przyniosły jednak żadnych rezultatów – nurkowie nie natrafili na żadne napisy. To nic dziwnego, bowiem Niemcy nie tylko usuwali przed wyjściem w morze wszelkie oznaczenia, ale wręcz zamalowywali numery taktyczne, umieszczając w ich miejscu fałszywe oznaczenia.

Łowcy historii udali się więc do Bremy i Cuxhaven, gdzie znajduje się największy na świecie ośrodek dokumentacji historii niemieckiej broni podwodnej. Tam od weterana u-bootwaffe i znawcy jej dziejów Erharda Bogena usłyszeli, że muszą dobrać się do wnętrza okrętu. Na którymś z jego elementów (np. silniku lub skrzynce narzędziowej) znajdą wybity numer jednostki. Jeśli tego dokonają, reszta pójdzie gładko…


Szczęśliwym dla odkrywców trafem, niemal identyczny z „helskim” u-boot stoi na plaży w miejscowości Laboe. Jest odrestaurowany i udostępniony do zwiedzania. Podczas rekonesansu przyszli zdobywcy skarbu historii zrobili dokumentację fotograficzną i wrócili do Polski. Prace nad wydobyciem u-boota utknęły w martwym punkcie. Okazało się, że dobranie się do jego wnętrza okrętu graniczy z cudem. U-booty miały podwójne kadłuby z najlepszej stali (jedna z warstw liczyła prawie 2,5 cm grubości). Pomysł przecięcia tego pancerza palnikiem, podobnie jak otwarcia zamkniętych na głucho luków torpedowych, odpada.

Jeśli nie wiadomo, o co chodzi…

Pozostaje wydobycie okrętu na powierzchnię, by tam zabrać się za jego penetrację. Czy to w ogóle możliwe? Tak, już na początku XX stulecia wykonywano takie operacje. Oto relacja z 1911 roku, kiedy to koło Kilonii udało się wydobyć z głębin okręt U-3 i uratować większość uwięzionej w nim załogi: Mężczyźni na dole wyglądają jak nieżywi. Leżą poskręcani w nieprawdopodobnych pozycjach. Prawie wszyscy to oficerowie i kadeci, którzy na okręcie odbywali praktykę. Musieliśmy ich wydobyć. Nie było łatwo tak ich przymocować, aby później przeciągnąć na górę przez wąską wyrzutnię torpedową (okręt tylko częściowo udało się wynurzyć – przyp. red.) Poza tym nie mieliśmy dużo czasu. W każdej chwili lina, na której trzymał się okręt, mogła się zerwać.

W Europie przeprowadzono po II wojnie światowej kilka udanych operacji wydobycia zatopionych okrętów podwodnych. Już w 1946 roku Szwedzi podnieśli z dna Kattegatu wrak supernowoczesnego u-boota typu XXI. Takiej sztuki dokonali też w latach 50. sami Niemcy. Wydobyty przez nich u-boot został wyremontowany i… przez wiele lat służył potem w Bundesmarine.


Ostatnią akcję wydobywczą przeprowadzono w 2001 roku. U wybrzeży Danii podniesiono wówczas z głębin dwie miniaturowe łodzie podwodne typu „Seehund” (wewnątrz jednej z nich spoczywały szczątki dwóch marynarzy). Okręty stanowią teraz bezcenne obiekty w zbiorach muzealnych. Zapisały się w dziejach II wojny jako niezwykle groźna bron. Mało kto wie, że miniaturowe łodzie podwodne tego typu powstawały masowo w stoczni w… Elblągu.

Wydobycie „helskiego” u-bota z technicznego punktu widzenia jest więc możliwe. Pozostaje tylko kwestia pieniędzy. Członkowie grupy wydobywczej twierdzą nawet, że mają już sponsora (polski przedsiębiorca pragnący zachować anonimowość), ale czy udźwignie on finansowy ciężar przedsięwzięcia? Według ostrożnych szacunków koszt operacji wyniósłby co najmniej 2 miliony złotych. To niemal równowartość czterech mercedesów klasy SL. Dużo czy mało? Jak na razie za dużo, i póki co „helski” u-boot pozostaje w zanurzeniu, czekając na swój czas.

Tomasz Zając
Fotografie ze zbiorów autora


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum hobby Strona Główna -> Marynarka Wojenna Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin